29.09.2015 08:15
Wyjazd na pierwszy w życiu zlot
Swoją przesiadkę z "puszki" zacząłem od grzecznej jazdy z instruktorem (co z resztą szczerze polecam wszystkim samochodziarzom, którzy myślą o klasie 125), następnie przyszedł czas na wybór motocykla. Tu niezawodni okazali się forumowicze z Klubu Chińskich Motocykli, którzy cierpliwie znosili moje "żółtodziobowe" zawracania gitary i chętnie udzielali konkretnych odpowiedzi na wszelkie nurtujące mnie pytania. Jak powszechnie wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia, mój motogłód narastał i narastał - tym bardziej, że tuż po kursie, kiedy miałem szukać motocykla dla siebie, spędziłem kilka tygodni na przymusowym urlopie z ręką w gipsie. A w tym czasie forumowe towarzystwo omawiało przygotowania do zlotu, który miał się odbyć 30 km od mojego miejsca zamieszkania. Myśl o spotkaniu ze stadem była coraz większa. Na szczęście na tydzień przed zlotem ściągnięto mi gips, a resztki przysługującego mi L4 wykorzystałem na zorganizowanie sobie motocykla, który odebrałem tuż przed zlotem.
Spakowałem plecak i kufer, zatankowałem i ruszyłem w "pierwszą poważną trasę". Och jakże byłem tym faktem podjarany - jakbym co najmniej na Bałkany wyruszał. Tuż przed wyjazdem żona rzuciła krótko: "Tylko zadzwoń jak dojedziesz..."
Dojechałem :) Na zlocie miałem okazję osobiście poznać moich kolegów od korespondencji i tych całkiem nowych. Zostałem bardzo sympatycznie przyjęty, nikt nie dał mi odczuć, że jestem "świeżakiem". Zawiązała się tam też paczka, którą wspólnie jeżdzimy po bliższych i dalszych okolicach. Od tej imprezy zaczęło się też nowe hobby - zbieractwo naklejkowo - blaszkowe, które jest dodatkowym czynnikiem ciągnącym wilka do lasu...
Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
tzn. chciałem powiedzieć LwG!
Ekipa wyjeżdża na zlotową objazdówkę
Kategorie
- Imprezy i zloty (4)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)